Ostatni post

Na fejsbuczku 😉

Tutaj jest milutka muzyczka do posłuchania: https://www.youtube.com/watch?v=sDFhjjMyK84 https://youtu.be/sDFhjjMyK84 (Anti Heros). Celowo nie daję linków 😉 Kolo brzmi jak nazista albo jakiś RASISTA, ale jest na 300% przeciw. Wystarczy go zapytać. Tylko poproszę o wideo 😀

To nie jest ostatni wpis. Jednak to może być ostatni wpis na facebooku (spoko spoko, jeszcze rok możesz zostać, nikt nie pobierze Ci 300 zł rocznie!!!).

Epoka kamienia

Epoka kamienia – najwcześniejsza i najdłuższa z trzech epok prehistorycznych (po niej nastąpiły epoka brązu i żelaza) obejmująca okres od pojawienia się pierwszych używanych przez człowieka narzędzi kamiennych (najwcześniej w Afryce ok. 2,6 mln lat temu) aż do momentu zdobycia umiejętności masowego wytwarzania przedmiotów metalowych.

(…)

Już Karol Darwin wskazał na kontynent afrykański jako potencjalną prakolebkę ludzkości (The Descent of Man: And Selection in Relation to Sex), tezę tę udowodniono jednak dopiero w drugiej połowie XX wieku.Odnalezione szczątki kostne wskazują na to, iż bezpośrednimi przodkami rodzaju Homo były australopiteki. Pojawiły się one we wschodniej Afryce w związku ze zmianami geologicznymi i powstaniem wielkiego rowu tektonicznego, który oddzielił lasy równikowe Afryki Południowej od wschodnioafrykańskiej sawanny. Spowodowało to odmienne warunki bytowania dla małp człekokształtnych i oddzielonych od nich australopiteków, a zamieszkiwanie na otwartej przestrzeni doprowadziło do wykształcenia się cechy odróżniającej te drugie od innych naczelnych w postaci dwunożnego chodu.Kontynent afrykański był miejscem wielkich przełomów w ewolucji człowieka trzykrotnie. Pierwszy z nich obejmował opisaną wyżej fazę oddzielenia się hominidów od małp człekokształtnych (ok. 7-6 mln lat temu). Kolejny to wykształcenie się rodzaju Homo w postaci Homo habilis i Homo erectus (ok. 2 mln lat temu), a trzeci to pojawienie się gatunku Homo sapiens (jakieś 100 tys. lat temu).

https://pl.wikipedia.org/wiki/Epoka_kamienia

Nie o bieganiu, ale podczas biegania, czyli nie liczy się jako pisanie o bieganiu, prawda? 🙂 Otóż pobiegałem już ok 8km… ALE najpierw najważniejsze: przyjechałem autem, zaparkowałem, zrobiłem 2km rozgrzewkę w Karrimorach, które mam do wszystkiego, później dokręciłem KOLCE do butków (w których biega się szybko, ale tylko po tartanie/bieżniach lekkoatletycznych), następnie zdjąłem skarpetki, wziąłem buty w dłoń i poszedłem na tartan. Tak, tak. Nie poniszczą się i nie pobrudzą za bardzo. Otrzepuję stopy, zakładam skarpetki, butki i zapierda1am ok 6km: 500 metrów w trupa, 500 metrów truchcikiem. Wszystkich ładnie wyprzedzam, śmigam i wtem… biegną ONI, z naprzeciwka. Dwóch przedstawicieli -prawdopodobnie- australopiteków (TYLKO CO ONI KUR///A ROBIĄ W POLSCE JAK SĄ AUSTRALO? ; ). Biegną całą szerokością tartanu. Obok jest chodnik, ale ja mam kolce, no nie mogę na niego wbiec. Jeden tak ok 187/80kg, drugi 175/85kg. No drugi był na kursie kolizyjnym i nie zbiegł na właściwy tor, więc nie odsunąłem się i zderzyliśmy się barkami. Zero słów, a ja myślę „codochuja”? Biegnę kolejne kółko, spotykam ich znowu i pokazuję stopę „MAM KOLCE” – mówię, biegnę dalej i chyba, gdzieś tak jednym uchem, tak mi się wydawało, słyszę „ZAMKNIJ MORDĘ” 😀 Aha, no to może oznaczać, że jeszcze raz się spotkamy przy kolejnym kółku. Instynkt nakazał mi odnaleźć kamień gdzieś przy trasie. Wziąłem kamyk w dłoń, biegnę, mijam jakiegoś starszego gościa z pieskiem, pan jara szluga i mówi, że „takie bieganie, to na serce szkodzi”, odpowiadam, że „chyba odwrotnie” i widzę ICH na trasie. Kurs kolizyjny na tartanie. Biegnę. Więc mnie przepuścili i zaje8ali mi po kolei z bara, tak więc trochę się obiłem, po czym ten prawie-metr-osiemdziesiąt-siedem leci do mnie z łapami i jakimiś australosłowami (nie znam australijskiego) „łóższk kurwa cośtam cośtam”, więc się ustawiłem jak na sparring, przełożyłem kamyk z lewej do prawej (I WŁĄCZYŁEM PAUZĘ W ZEGARKU, BEZ KITU, ZROBIŁEM TO) i słyszę… „RZUĆ TEN KAMIEŃ” (ŁAAAHAHA :D). No cóż, mówię dyplomatycznie, że „nie, bo was dwóch jest”, na co drugi honorowo (ŁAHAHA) „to jeden do ciebie dojdzie”. Podziękowałem za możliwość sprawdzenia się z dwoma honorowymi zawodnikami z Australii (zawsze ufam nowo poznanym osobom w parku) i pobiegłem (Homo Sapiens) na ostatnie kółko. Spotkaliśmy się jeszcze raz kawałek dalej, ale nie wiem już kto bardziej zbiegał z trasy, usłyszałem tylko, że „jak mam kolce to muszę uważać” (ŁAHAHA). To była chyba godzina 11:30. Następnym razem chyba trzeba zabrać kijki trekkingowe 🙂 Wesoło jest na Zdrowiu, wesoło!

No i puenta? Nie biegaj w kolcach o godzinie 11 w środku tygodnia 😉